top of page

             Catalogue de l’exposition « Dans les yeux / Patrzą na nas ». 19 janvier – 12 février 2016. Société Historique et Littéraire Polonaise / Bibliothèque Polonaise. Paris.

Je savais depuis longtemps que je dessinerai un jour leurs visages. Mais quelque chose m’en empêchait : avais-je le droit de le faire ? Serait-ce la répétition du voyeurisme des Allemands, qui ont pris ces clichés ? Serait-ce l’acceptation du point de vue du bourreau ? L’album de photographies du ghetto de Varsovie m’a toujours accompagnée. Je l’ai regardé, scruté, en me demandant comment aborder ces images, comment choisir, cadrer… Il est plus facile de représenter les bourreaux que les victimes. J’ai commencé à dessiner les ruines du ghetto, au fusain. Je me suis vite rendu compte que c’était une manière d’éviter les visages. Puis c’est devenu une évidence : je devais les dessiner. Ces visages nous rapprochent du passé, le rendent moins abstrait. Je devais leur donner une nouvelle présence. En essayant de déchiffrer les photos, parfois de très mauvaise qualité, j’étais saisie par les regards. Il y avait des regards joyeux et insouciants de ceux qui ne savaient pas ce qui les attendait. Et des regards baissés, perdus ou absents de ceux qui savaient. Il y avait aussi des regards qui fixaient l’objectif. S’adressaient-ils au monde extérieur ? Était-ce une forme de résistance de ceux qu’on humiliait et qu’on assassinait? Je ne voulais pas que ces visages-là, soient livrés à notre regard contemporain comme des images compassionnelles, à l’instar de celles que l’on voit tous les jours à la télévision ; comme des victimes lointaines, qui ne nous concernent plus, ou comme des œuvres d’art, que l’on contemple. J’ai donc imaginé, que tous les habitants du ghetto que je dessinais, nous regardent, nous parlent et nous interpellent.

            Od dawna wiedziałam, że któregoś dnia narysuję ich twarze. Coś mnie jednak powstrzymywało: czy mam do tego prawo? Czy nie będzie to powtórzeniem voyeuryzmu Niemców, którzy robili te zdjęcia? Czy nie będzie to przyjęciem punktu widzenia oprawców? Album fotografii z getta warszawskiego zawsze mi towarzyszył. Oglądałam go bez końca, zastanawiając się jak podejść do tych zdjęć, jak wybierać, kadrować... Łatwiej jest przedstawiać oprawców niż ofiary. Zaczęłam rysować węglem ruiny getta. Szybko zorientowałam się, że unikam w ten sposób przedstawiania twarzy. Wreszcie stało się oczywiste: muszę je narysować. Twarze te przybliżają nam przeszłość, sprawiają że jest ona mniej abstrakcyjna. Muszę sprawic żeby osoby ze zdjęć znów stały się obecne. Gdy oglądałam uważnie fotografie, niekiedy bardzo nieczytelne, uderzyły mnie ludzkie spojrzenia. Niektóre wesołe i beztroskie – tych, którzy nie wiedzieli co ich czeka. Inne skierowane w ziemię, zagubione, lub nieobecne – tych, którzy wiedzieli. Były też spojrzenia skierowane w obiektyw. Czy zwracały się do świata poza gettem? Czy była to forma oporu tych, których poniżano i mordowano? Nie chciałam, żeby twarze te oglądane były dzisiaj jak obrazy mające tylko wzbudzać współczucie, podobne do tych, które widzimy codziennie w telewizji; lub jak twarze zapomnianych ofiar, których los już nas nie dotyczy; czy jak dzieła sztuki, które się kontempluje. Wyobraziłam więc sobie, że wszyscy mieszkańcy getta, których rysuję, patrzą i jakby zwracają się do nas, rzucając nam wyzwanie.

 

Zofia Lipecka

bottom of page